Kolejna telepatia na naszym forum, myślałam o założeniu takiego tematu jakiś czas temu
Pan Jamie N ciekawy, zostawiam sobie na lepsze czasy.
Ja dobiłam znowu na północ, a konkretnie do Finlandii, i w sumie pozostaję przewidywalna do bólu, ale cóż poradzić. Wpadłam na fińskiego Charona (jest jeszcze niemiecki) dawno temu, ale przez przypadek wrzuciłam ich na półkę, na której bytują np. Moonspell czy Cathedral - czyli z etykietką "świetna muzyka, wokal na razie nie do przejścia". Tymczasem Charon ma z nimi niewiele wspólnego i zajmuje miejsce obok Poisonblack, Entwine, 69 Eyes, Sara czy HIM. Zaczęło się od tego, że YT podrzucił mi
Sorrowsong, który mnie od razu urzekł - nietrudno zgadnąć dlaczego. Charon wpada w to wszystko, co mi w duszy często gra - czyli jest nostalgiczny, okołogotycki, melodyjny, delikatny, ale z domieszką cięższego zacięcia. Wokalnie nie sposób nie usłyszeć podobieństw do Villego Valo, choć Joha-Pekka trzyma się niskiej tonacji, z falsetu nie korzysta, nie zapuszcza kogutów i nie posiada czkawki. Brzmi też podobnie do wykonawców fińskiego folkloru. Muzycznie też jest momentami blisko do HIM z czasów początków, kiedy brudne gitary były im nieobce.
Tylko kurcze - wbrew pozorom nie chodzi o poszukiwania tego samego. Nie nazwę tego kopią (zresztą, trudno by było stwierdzić, kto od kogo i na ile zrzynał). Co mnie jeszcze urzekło, to spore zaangażowanie wiolonczeli - np. w
House Of The Silent, kompletnie odrealnione sentymentalne teksty ("Rain fades today/It rained all our lives/Inside our hearts/We never had to die..."), no i cała oprawka. Macie jeszcze mniej balladowe
Bullet i
Colder - jeden z nielicznych utworów z teledyskiem.
Ale wiecie co jest najlepsze? Działa kojąco na system nerwowy. Przesłuchałam na razie jedną płytkę i pare przypadkowych kawałków i już żałuję, że się rozpadli.
Tymczasem Juha-Pekka udziela się w projekcie Harmaja. Piosenka
Kaamos ja syys jest po prostu piękna. A jak jeszcze deszcz pada...