Będzie w odcinkach.
Świętej pamięci
Dżuma. Zdechła na podeszły wiek, mając jakieś cztery lata. Żyła samotnie, ale przez to była bardziej ze mną związana - jej następcy nie byli już tacy słodcy. Trzęsła jamnikami, kotem i całym domem. Doskonała modelka, w rzeczywistości gruba i wielka, tu popisała się mroczną stroną swojej ogoniastej duszy. O jej relacjach z kotem jeszcze wspomnę ;>
Także świętej pamięci
Mona, zwana czasem
Sonią. Najgrzeczniejszy i najbardziej kochany pies jakiego widziałam (sorry, Szogun, jesteś drugi). Była mieszańcem owczarka środkowoazjatyckiego i cane corso. Miała mordercze instynkty w stosunku do kotów, ale oprócz tego była naprawdę psim aniołem. I rozkosznie biła
łbem po tyłku, żeby dać jej psie ciastko ;D Prawdopodobnie ktoś ją otruł, choć oficjalnie umarła od kleszcza, mając ze cztery, pięć lat.
A tu najbardziej krzywy kadr ewer.