Temat bardzo prosty i chyba oczywisty. Kucharka bywa ze mnie niezła, chociaż rzadko korzystam z przepisów i większość dzieje się przypadkiem lub dlatego, że "mam przeczucie, że tak będzie dobrze". Ale wtedy mam (tudzież mamy
) najwięcej zabawy. Zwłaszcza, gdy nie stoi mi nikt nad ramieniem i nie strofuje, co uwielbiała robić, na przykład, moja mama. W każdym razie - każdy ma chwile szaleństwa, każdy ma kilka ulubionych potraw, lub kilka takich, w których osiągnęli mistrzostwo. Jak jest z Wami?
Przepisy, luźne dywagacje, rady, sposoby przyrządzania... - niech tutaj będzie na to miejsce. Można by podciągnąć po to dietę nawet.
W naszej małej kuchni nauczyłam się wykorzystywać wszystko, co mam pod ręką. Na początku mieszkałam z chłopakiem i trzema innymi osobami, więc każdy zapełniał lodówkę i szafki czymś od siebie. A że czasem trzeba było nieźle oszczędzać to okazało się, że bez obfitych zakupów można się najeść i tyć, tyć, tyć...
Tosty można zrobić na milion sposobów. Nawet jeśli w lodówce jest tylko światło, masło i szynka, to wystarczy dodać trochę maggi, suszonego koperku, czosnku granulowanego, ziół prowansalskich... nieważne zresztą, kiedyś stroniłam od wielu przypraw, ale teraz wiem, że zwykły chleb z masłem i przyprawami może dobrze smakować jeśli nie chce nam się iść do sklepu. Albo! Pomidor i czosnek pokrojony w cieniutkie plasterki. I bazylia, suszona lub świeża.
Lub surimi. Kiedyś pewnie bym na nie nie spojrzała, ale pewnego razu spróbowaliśmy surimi w panierce. Teraz omijam je wzrokiem, bo tak się objadłam.
Surimi w panierce (niczego nowego pewnie nie odkryłam
)
- surimi
- jajko
- bułka tarta
- przyprawy; ja głównie próbowałam z: przyprawą do ryb, przyprawą do kurczaka, papryką, ziołami prowansalskimi, bazylią, maggi
-olej
Dodatki, do wyboru:- sos koktajlowy
- sos sojowy (wpadliśmy na to, bo po małym seciku sushi została nam mała rybka otwartym sosem. Zresztą, teraz wydaje mi się to oczywiste. Z drugiej strony mam dwie butelki z sosem sojowym jasnym i ciemnym po byłych chińskich lokatorach, ale te kompletnie mi nie podchodzą.)
- gotowany szpinak (zazwyczaj robię go w ten sam sposób - podsmażona, drobno posiekana cebulka i dużo czosnku, mrożony szpinak dodany do tego, a potem trochę śmietany. I przyprawy. Czosnek, czosnek, czosnek!)
Wykonanie:Tutaj w zasadzie wszystko jest oczywiste. Jajko roztrzepać i przyprawić, wytaplać w nim paluszki. Jeśli macie więcej czasu mogą sobie poleżeć z godzinkę, nasiąkną jajkiem i przyprawami. Wytaplać w bułce. Wrzucić na rozgrzany olej (nie za mało, a jeśli okaże się go trochę za dużo zawsze można je odsączyć na papierze) i podsmażyć z dwóch stron. Najlepiej smakuje na ciepło, ale jako zimna przekąska też się sprawdza. Byleby tylko za bardzo nie wyschły.
Paluszki sprawdzają się jako szybka przekąska, dobrze smakują do piwa (i na piwie, ale kompletnie o tym zapomniałam, więc nie próbowałam) i jeśli ktoś powie, że paluszki krabowe same z siebie brzmią obrzydliwie (i nieciekawie pachną) to mogę potwierdzić, że niejednego zaskoczyły!
W dodatku surowe paluszki idealne są do sałatek, na tosty (opiekają się na masełku, mhmmm) czy na grilla.
A dzisiaj zachciało mi się
suszonych pomidorów. Moi znajomi pracują w szklarni, więc dostaję reklamówki pięknych, czerwonych, przepysznych pomidorów i zaczęłam kombinować nad tym, jak je wykorzystać. Jajecznica (dziś zrobiłam ją jakoś inaczej i wyszła zdecydowanie smaczniej) i zupo-sos. Do tego babcia powiedziała mi jak zamarynować pomidory "tak, jak ona to robi", aż nie umiem się doczekać na kolejną dostawę.