Strona 12 z 12

Re: Anastazja Lwowa

PostNapisane: 2 mar 2014, o 18:13
przez Kannagi
- Lizzy jest wyjątkowa - przyznała Nadia. - Jej babka była bałkańską wiedźmą... Bułgarską bodajże. W czasie wojny została zgwałcona przez radzieckiego żołnierza i urodziła matkę Lizzy. Potem wyszła za etnologa. Ona czarowała, on badał jej czary. Matka Lizzy miała zostać zakonnicą, była potężną Widzącą, rozmawiała z aniołami i pisała ikony... Ale głupio się zakochała w jednym ladaco Amerykaninie. Umarła przy drugim porodzie. - Obejrzała się przez ramię, zatrzymując się na schodach. - Jej brat zabił ich ojca - mruknęła. - Nie wiemy, gdzie zwiał, ale podrzucił małą tutaj. Dzieciak ma piętnaście lat i kurwi się za grosze. Jak go dorwę, złoję mu tak dupę, że już nigdy jej nikomu nie nadstawi - dodała ponuro i ruszyła w dalszą drogę na górę.

Re: Anastazja Lwowa

PostNapisane: 6 mar 2014, o 21:55
przez Bloo
Anastazja też się zatrzymała, wbijając w siostrę dość zszokowane spojrzenie.
- To brzmi strasznie – wydusiła. – Dlatego się ukrywają? Przez to morderstwo? I... Jesteś tego absolutnie pewna?
To naprawdę były wstrząsające wiadomości, choć trochę też intrygujące. Skarciła się w myślach, nie powinno ją to intrygować, tylko raczej gniewać. W dodatku, kiedy pomyślała o piętnastolatku sprzedającym się na ulicy, zrobiło jej się słabo. Nie żeby była święta w jego wieku, ale... Musiała lekko potrząsnąć głową, żeby odrzucić od siebie te nieprzyjemne myśli.
- Zabił go, bo ojciec był sadystą, czy to tylko wypadek?

Re: Anastazja Lwowa

PostNapisane: 8 mar 2014, o 05:36
przez Kannagi
- Nie wiem - przyznała Nadzieja beznamiętnie. - Czy to istotne? Facet nie żyje, Blake zostawił nam małą i nie uciekł, a myśmy musieli sprzątać bałagan... - Skrzywiła się. - Szczerze? Widziałam zwłoki. Mam przeczucie, że to nie Blake zabił tatusia... - Uśmiechnęła się niespodziewanie. - Ale chyba rozumiem kryjana. Też mam młodsze rodzeństwo. - Spojrzała na siostrę z rozbawieniem.

Re: Anastazja Lwowa

PostNapisane: 16 mar 2014, o 17:11
przez Bloo
Anastazja nie mogła powstrzymać uśmiechu. Pokazała też siostrze język, żeby nie było, że tak ot po prostu zgadza się z jej opinią co do posiadani młodszego rodzeństwa.
- Lizzy przy tym była? – spytała całkiem poważnie. Jeśli faktycznie było tak, jak Nadia twierdziła, to tatuś mógł być w dość makabrycznym stanie i mała dziewczynka mogłaby mieć po tym jakąś traumę. Z drugiej strony, Lizzy wydawał się całkiem... opanowana.

Re: Anastazja Lwowa

PostNapisane: 16 mar 2014, o 19:00
przez Kannagi
- Nast, moim zdaniem Lizzy nie tylko przy tym była, ale sama go zabiła - powiedziała Nadzieja z rozbawieniem. - Ale to ty tu się znasz na przeszłości, nie ja. W sumie mogłabyś to sprawdzić - dodała, marszcząc lekko brwi. - W sumie to fascynujące... Ciekawe, czy nie mamy przypadkiem siostry, która widzi teraźniejszość...

Re: Anastazja Lwowa

PostNapisane: 17 mar 2014, o 00:32
przez Bloo
- Nie żartuj... – mruknęła z lekkim niedowierzaniem. W sumie to nie było takie nieprawdopodobne. – Myślałam, że to Simone widzi teraźniejszość.
Prawdę mówiąc Anastazji wydawało się, że teraźniejszość jest tak nieuchwytna, że trudno odróżnić ją od przeszłości. Z kolei stwierdzenie, że to Lizzy załatwiła swojego ojca lekko nią wstrząsnęło. Postanowiła nic więcej nie mówić, bo czuła, że tylko się pogrąża.

Re: Anastazja Lwowa

PostNapisane: 17 mar 2014, o 01:36
przez Kannagi
- Nie mam pojęcia, co właściwie widzi Simone - przyznała Nadzieja. - Szczególnie, że widzi to tylko ostro najebany i naćpany. Fakt, coś tam się sprawdzało z tego, co mamrocze, ale trudno mu w takich chwilach wierzyć, uwierz. - Znalazły się w końcu na górze. - Dobra... Jakieś pytania, czy jesteś gotowa na resztę szalonego stadka?

Re: Anastazja Lwowa

PostNapisane: 20 mar 2014, o 01:18
przez Bloo
- To tych dzieciaków jest więcej? – spytała z lekkim niedowierzaniem i... paniką. Przypomniała sobie tę dziwną dziewczynkę z lalką i musiała potrząsnąć lekko głową, żeby wyrzucić jej obraz z głowy. – W sumie mam jedno pytanie, czy powinnam uważać na kogokolwiek i na cokolwiek? Raczej wolałabym nie prowokować kolejnych nieszczęśliwych wypadków.

Re: Anastazja Lwowa

PostNapisane: 23 mar 2014, o 04:19
przez Kannagi
- Jakby tu było coś poza nieszczęśliwymi wypadkami - mruknęła Nadia, ale w jej głosie brzmiało rozbawienie. - Naja, wyluzuj. To tylko dzieci...
Jak na komendę, z głębi piętra dobiegł przerażający, dziecięcy wrzask.
- Och, założę się, że to Lizzy znowu histeryzuje... Mówiłam jej, że ma pilnować bliźniąt właśnie po to, by przestała się ich bać... Coś czuję, że znów coś rozwalili...

Re: Anastazja Lwowa

PostNapisane: 1 kwi 2014, o 21:22
przez Bloo
Nie brzmiało to najlepiej. Anastazja nie przepadała za dziećmi, a wyglądało na to, że mają tu cały cholerny sierociniec. Nie zamierzała jednak kręcić nosem i wymigiwać się od pójścia z Nadią, choć jakaś jej część nadal chciała opuścić to miejsce w trybie natychmiastowym.
Wrzaski nie napawały optymizmem. Zwiastowały chaos i wredne, małe smarki, które trzeba będzie uspokoić, ale co było robić? Chyba tylko modlić się o cierpliwość.

Re: Anastazja Lwowa

PostNapisane: 18 kwi 2014, o 17:34
przez Kannagi
Nadzieja poprowadziła ją do gabinetu, gdzie wcześniej Nastka widziała dziwne dziecko, robiące krzywdę lalkom. Ledwie jednak uchyliła drzwi, syknęła i jednym susem znalazła się w środku. Gdy Anastazja weszła do środka, jest siostra trzymała już pod pachą płaczącą i szamoczącą się Lizzy, a na podłodze leżało nieruchomo wspomniane dziwne dziecko z rozbitą głową, rozkwaszonym nosem i podrapaną twarzą.
- Lizzy! Miałaś się opiekować bliźniętami!
- To potwór! - Łkała dziewczynka. - Potwór! Potwór!
- Na, weź bliźnięta do łazienki i doprowadź je do porządku... Ja uspokoję tego wrzaskuna i zaraz przyjdę, dobrze?

Re: Anastazja Lwowa

PostNapisane: 24 kwi 2014, o 23:50
przez Bloo
- W porządku – mruknęła, nieco zdezorientowana sytuacją. – A gdzie mam szukać bliźniaków?

Re: Anastazja Lwowa

PostNapisane: 29 kwi 2014, o 22:11
przez Kannagi

Re: Anastazja Lwowa

PostNapisane: 15 gru 2014, o 02:14
przez Bloo

Re: Anastazja Lwowa

PostNapisane: 15 gru 2014, o 13:30
przez Kannagi
Dziecko milczało, patrząc na nią obojętnym, pozbawionym emocji wzrokiem. Na szczęście, zanim sytuacja stała się nie do zniesienia, wróciła Nadzieja.
- Nic się nie stało - powiedziała zadziwiająco łagodnie, przejmując ręcznik od siostry. - Carol, nie ma powodu do płaczu. Carol, nie złość się. Lizzy nie chciała zrobić wam nic złego, tylko trochę się przestraszyła...
Bliźnięta wydały z siebie dziwny, trudny do określenia dźwięk.
- Weźcie głęboki oddech. - Nadia ani na chwilę nie traciła spokoju ducha. - I powolutku. Carol, panie pierwsze, dobrze? Tylko wytrzymaj, proszę. No, Carol, o co chodzi?
- Bo ona nas pobiłaaaa! - powiedziało dziecko pełnym żalu tonem, a w oczach rozbłysły mu łzy. Zaraz jednak znów wydało z siebie jakiś dziwny dźwięk i umilkło.
- Carol, Carol, tyle razy was proszono, byście sobie nie przerywali, prawda? - Nadzieja westchnęła i wzięła dziecko na ręce, trzymając zakrwawiony ręcznik przy jego głowie. - Chodźmy do kuchni, na dole jest apteczka, a i lód się przyda. Nastka, mogłabyś trochę posprzątać ten bałagan i zaraz do nas dołączyć? - Spojrzała na siostrę zmęczonym wzrokiem. - Nienawidzę zostawać sama z dziećmi - dodała po rosyjsku.

Re: Anastazja Lwowa

PostNapisane: 20 maja 2015, o 08:59
przez Bloo
Anastazja pokiwała żywo głową. Rozumiała siostrę aż za dobrze. Czuła się też trochę głupio z własną nieudolnością i uciekaniem od problemów, ale naprawdę nie nadawała się na niańkę pod żadnym względem.
Posprzątała łazienkę najlepiej jak potrafiła, co nieco ją uspokoiło i po niespełna dziesięciu minutach była w stanie zejść na dół do kuchni. Miała nadzieję, że Nadia dała sobie radę. Znaczy, nie to że wątpiła w zdolności siostry - znając Nadzieję poradziła sobie więcej niż świetnie, ale miała nadzieję, że siostra nie będzie zła, że musiała chwilę poczekać.

Re: Anastazja Lwowa

PostNapisane: 21 maja 2015, o 03:29
przez Kannagi

Re: Anastazja Lwowa

PostNapisane: 6 cze 2015, o 02:57
przez Bloo
Anastazja doskonale wiedziała, co odpowiedzieć w takiej sytuacji. Zawsze odpowiadała na to pytanie niezmiennie, choć ojciec twierdził ze śmiechem, że nie będzie tolerował obżarstwa.
- Czekoladowo-owocowe. - Spojrzała na siostrę z lekkim uśmiechem. Próbowała się nie przejmować dzieciakami. Naprawdę czuła się w ich obecności nieswojo, a jako, że nie radziła sobie nigdy z normalnymi bachorami, te tutaj wydawały jej się jeszcze bardziej przerażające i przytłaczające.
Zastanawiała się, czy to skrajny brak empatii, czy może już zwykłe okrucieństwo, myśleć w ten sposób o dzieciach, których prawie nie znała i poznać nie chciała. Wszystko to zachowała jednak dla siebie. Nadia i tak miała wystarczająco problemów bez jej marudzenia na warunki - choć Anastazja marzyła, żeby się stąd wyrwać.

Re: Anastazja Lwowa

PostNapisane: 7 cze 2015, o 00:24
przez Kannagi

Re: Anastazja Lwowa

PostNapisane: 9 cze 2015, o 19:56
przez Bloo
Anastazja zachichotała, jak to zwykle robiła w dzieciństwie, po czym podzieliła się lodami z Lizzy i bliźniakami.
Zerknęła na siostrę znad deseru.
- Wiesz, jakby na to nie patrzeć, miałaś praktykę. - Uśmiechnęła się nieco łobuzersko. - I wątpię, żeby ktoś sprawiał ci więcej problemów niż ja - dodała z lekkim westchnieniem. - Czy one mają jakąś szansę na normalne życie? No wiesz, adopcję, czy coś w tym rodzaju? Trafienie do kochającej rodziny i w miarę normalne życie? - Spojrzała na dzieci bardziej uważnie.

Re: Anastazja Lwowa

PostNapisane: 9 cze 2015, o 22:38
przez Kannagi

Re: Anastazja Lwowa

PostNapisane: 7 lip 2015, o 02:22
przez Bloo
To nie było tak, że Anastazja nie współczuła tym dzieciakom. Nie potrafiła jednak wykrzesać z siebie prawdziwych emocji, które pozwoliłyby jej na normalne relacje. Nie przepadała za dziećmi i nie radziła sobie z nimi, a tak szczególne osobniki były w tym przypadku jeszcze bardziej kłopotliwe.
Czuła igiełki wstydu, wbijające się w jej serce i duszę. Nie powinna tak myśleć, ale z drugiej strony, nie mogła okłamywać siebie. Oszukiwanie innych i sztuczne okazywanie zainteresowania uznawała za najgorsze z możliwych rozwiązań. Nie lubiła tego u innych, zwłaszcza od kiedy Ruby zrobiła to co zrobiła.
- Rozumiem, że takich ośrodków, jak ta plebania jest więcej? - spytała, nie bardzo wiedząc, co właściwie powiedzieć. - Czy one zostaną tu, póki się nie usamodzielnią?

Re: Anastazja Lwowa

PostNapisane: 7 lip 2015, o 03:12
przez Kannagi

Re: Anastazja Lwowa

PostNapisane: 14 sie 2015, o 00:24
przez Bloo
Anastazja uśmiechnęła się lekko.
- Nie wiem, co złego jest w słowie: sierociniec? - stwierdziła. - Jakbyś tego nie opisała, wychodzi na to samo - dodała. W jej głosie nie było kpiny ani żadnej innej oznaki złośliwości. - A jak to jest z brudzeniem sobie rąk? Co właściwie zamierzasz dalej robić? I jak długo?

Re: Anastazja Lwowa

PostNapisane: 14 sie 2015, o 13:50
przez Kannagi