przez Kannagi » 3 gru 2012, o 14:38
"Grzeszysz pychą" przekazała Irit z pewnym rozbawieniem. Odgarnęła kosmyk włosów za ucho. "Nie mam ci tego za złe, nie zrozum mnie źle. Modlitwa jest dla ludzi czymś niesamowicie trudnym, Anno. Modlitwa ma być rozmową z Bogiem. Nie znacie Jasności tak jak my, duchy. Owszem, odklepanie formułek dla samego odklepania... Tyle w tym zasługi, że ktoś chociaż poświęca te kilka minut by to zrobić. Lepsza kiepska modlitwa niż żadna." Umilkła na chwilę. "On... bardzo docenia wasze starania. Jego Miłość do was jest tak niewyobrażalna, że Lucyfer nie mógł tego znieść i pociągnął za sobą jedną trzecią Zastępów... Prawdziwa modlitwa pozwala na prawdziwą rozmowę, ale to bardzo trudne. Musisz pragnąć, musisz naprawdę chcieć... Musisz odnaleźć..." Zawahała się. "Musisz zrozumieć, że nie modlisz się do krzyża na ścianie ani do sufitu. Pojąć, że Bóg nie jest tym, za kogo masz, bo tak naprawdę nie jesteś w stanie pojąć Jego istoty. Wybrać te modlitwy, które jesteś w stanie powiedzieć z wiarą i przekonaniem, skupić się na wypowiadanych słowach... Nie wydaje ci się, że to wszystko jest na tyle trudne, że lepiej mieć gotowy, dobrze znany tekst, niż męczyć się z szukaniem odpowiednich słów?" Uśmiechnęła się z pewnym zawstydzeniem. "Nie nadaję się na nauczyciela, wybacz. Powinnaś poprosić Messangera by nauczył cię prawdziwej modlitwy. Jestem pewna, że on to potrafi." Przygryzła wargę. "Adonai zna odpowiedzi na wszystkie pytania, Anno. Jest wszechmocny... Jest waszym Stwórcą, Bogiem miłosiernym. Chce tylko, byście kochali Jego i siebie nawzajem. Dał wam świat, wolną wolę, całe stworzenie leży u waszych stóp, wszystko, co powstało, stworzył z myślą o was, dla was... A wy nawet nie chcecie z nim rozmawiać. Nie rozumiem tego..." Zmieszała się wyraźnie. "Przepraszam, ale jak byłam ostatni raz na ziemi... Straszliwie błądziliście, ale przynajmniej Go szukaliście."