Strona 5 z 6

Re: Anna Bennett

PostNapisane: 17 mar 2013, o 20:30
przez Akia
Przestawiła drinki na stół, gdzie stały uratowane przed kotami wiktuały. To dało jej czas na chwilę namysłu, ale nadal nie za bardzo rozumiała, co Irit miała na myśli.
"Chyba nie zrozumiałam. To szeolici zrobili dym w tym budynku, żeby zapobiec tym złym rzeczom? I czy Królestwo nie jest jednoznacznie tożsame z Regantami?"

Re: Anna Bennett

PostNapisane: 18 mar 2013, o 01:07
przez Kannagi
"Nie, nie Szeolici. Ludzie" odparła z rezygnacją Irit. "Anno, Królestwo jest... państwem. Owszem, państwem aniołów, ale mamy siedmiu Regentów, którzy nie zawsze się ze sobą zgadzają, mamy starą i nową arystokrację, urzędników, biurokrację, wojsko... A Szeol to komandosi. Nie jesteśmy jednym organizmem o jednej jaźni, tylko istotami powołanymi do wypełniania Woli Jasności." Uśmiechnęła się smutno. "Ale Jasność jest Absolutem, a my tylko stworzeniem. Jesteśmy mądrzejsi, potężniejsi, bliżsi Bogu... Ale wiesz, my też się mylimy. Rzadko, ale jednak." Westchnęła. "Z tym, że nam Jasność nie wybacza pomyłek."

Re: Anna Bennett

PostNapisane: 19 mar 2013, o 14:43
przez Akia
Chyba nadal nie rozumiała poprzedniej wypowiedzi anielicy, choć ulżyło jej, że to nie jest robota Reiwa ani nikogo z jego przyjaciół.
"Myślałam raczej o takim "Państwo to ja" Ludwika XIV z grupą wiodącą regentów zamiast z królem. Bo trochę nie dociera do mnie stwierdzenie: Królestwo nie potępia, ale Regenci będą wściekli."

Re: Anna Bennett

PostNapisane: 19 mar 2013, o 18:42
przez Kannagi
"Regenci są Regentami w imieniu Jasności... A od kilku wieków jesteśmy nieco rozsądniejsi." Irit posmutniała wyraźnie. "Królestwo kiedyś... nader aktywnie starało się współpracować z Kościołami, ale ludzie straszliwie to wszystko wypaczali. Teraz jesteśmy ostrożni." Zerknęła na Annę. "Rozumiesz, potępiamy Hitlera, ale nie aliantów. Zresztą, i tak decyzją Jasności jest, kto będzie zbawiony, a kto potępiony... Ale akceptacja istnienia "mniejszego zła" przyszła nam naprawdę z wielkim trudem."

Re: Anna Bennett

PostNapisane: 19 mar 2013, o 22:25
przez Akia
Annie chwilę zajęło dojście, co dokładnie Irit ma przez to na myśli, ale w końcu zrozumiała. Jej zdaniem taka konkluzja była jak najbardziej naturalna, ale widziała smutek, z jakim anielica wspominała przemiany trwające setki lat.
"Ludzie nie są najwdzięczniejszym obiektem opieki, prawda? Przykro mi, że ewoluowaliśmy w kierunku "mniejszego zła"... Co tam się działo, zanim spalono budynek?"

Re: Anna Bennett

PostNapisane: 20 mar 2013, o 01:02
przez Kannagi
Anielica roześmiała się.
"Nie jesteście mniejszym złem" odparła z uśmiechem. "Wasza natura... Jest inna niż nasza. W Królestwie nie ma "mniejszego dobra". Jest Dobro, czyli Jasność, i zło, czyli Jej brak. Zrozumienie, że Ziemia i ludzie są inni, było najważniejszą lekcją jakiej musieliśmy się nauczyć." Położyła dłoń na ramieniu Anny i zacisnęła palce w pokrzepiającym uścisku. "Nie wiem, o co dokładnie poszło... Ale Reiwtip powiedział, że dobrze się stało, a ja mu wierzę."
Cait wyszła z łazienki.
- Przepraszam, że tak długo, ale jak zobaczyłam się w lustrze... - Przewróciła oczami. - Faceci nigdy nie pojmą, jak makijaż może poprawić samopoczucie kobiecie.

Re: Anna Bennett

PostNapisane: 20 mar 2013, o 17:07
przez Akia
"Już rozumiem. I dziękuję. A jeśli będziesz w kontakcie z Reiwem, pozdrów go ode mnie." Uśmiechnęła się pod nosem. Tęskniła za swoim poprzednim opiekunem. Nie miała jednak czasu na rozmyślania o nim, skoro Cait się pojawiła w pokoju. Wzięła szklaneczki z whiskey i jedną z nich wręczyła kobiecie.
- Nie pojmują, i po tym można poznać, że dany egzemplarz nie porzuci cię z innym egzemplarzem. - Popatrzyła uważnie na przyjaciółkę. - Wyglądasz znacznie lepiej. Mam nadzieję, że ochłonęłaś. Do dna, na zdrowie.

Re: Anna Bennett

PostNapisane: 22 mar 2013, o 18:02
przez Kannagi
Cait stuknęła lekko swoją szklanką o jej w geście toastu.
- Do dna - zgodziła się, opróżniając swoją zgodnie z tym hasłem. Skrzywiła się. - Ach... Uwielbiam jak to rozgrzewa od środka. Jeszcze jedną? - Uśmiechnęła się i wyjęła z szafki talerzyki i pałeczki. - Gdzieś tu powinnam mieć sos sojowy... Lepszy niż ten z dostawy, sama rozumiesz. Nigdy nie spotkałam się z knajpą, która nie kantowałaby na sosach.

Re: Anna Bennett

PostNapisane: 23 mar 2013, o 15:03
przez Akia
Zerknęła kątem oka na Irit.
- Chętnie, ale może po posiłku. Cygara i mogłybyśmy być prawdziwymi mężczyznami sprzed wieku. - Mrugnęła do Cait. - Ja się zajmę nakryciem, a ty poszukaj sosu. Kiedy byłam na studiach, nie zwracaliśmy uwagi na takie szczegóły jak sos. Byliśmy szczęśliwi, że zajadamy coś tak odbiegającego od codziennej diety. Pewnie też to pamiętasz. Teraz chyba jesteśmy strasznie zblazowane, że przeszkadza nam oszukany sos. - Westchnęła, a po chwili się roześmiała. Chciała, by przyjaciółka znów poczuła się dobrze.

Re: Anna Bennett

PostNapisane: 23 mar 2013, o 16:20
przez Kannagi
Cait chętnie odpowiedziała jej śmiechem.
- Och, przestań - powiedziała z rozbawieniem. - Nie irytowało cię nigdy, że nie dostajesz prawdziwego, konkretnego sosu, tylko jakieś byle co o podejrzanej konsystencji? - Wyciągnęła w końcu odpowiednią buteleczkę ze swojej olbrzymiej lodówki. - Pracowałam kiedyś przez chwilę w restauracji sushi, ale nigdy nie potrafiłam się nauczyć robić dobrego. Wychodzi mi straszna breja.

Re: Anna Bennett

PostNapisane: 8 kwi 2013, o 14:55
przez Akia
- Jesteś bardziej ogarnięta życiowo. Widzisz - ja, chociaż mi na studiach jak wielu kolegom się nie przelewało, nie podjęłam pracy zarobkowej, chociażby przy sushi. Wolałam siedzieć w książkach i na imprezach. No i wolałam niesatysfakcjonujące jedzenie niż niesatysfakcjonującą pracę. Po prostu nigdy nie chciałam naprawdę pracować. Od biedy uczyć, ale i to niechętnie. Dlatego proszę - jak nie zbiorę się do książki i zacznie wisieć nade mną widmo katastrofy finansowej, kopnij mnie bardzo mocno, bo nie zmuszę się do czegokolwiek innego. Chyba już za późno na zostanie porządnym i pracowitym człowiekiem.

Re: Anna Bennett

PostNapisane: 12 kwi 2013, o 13:45
przez Kannagi
Cait uśmiechnęła się lekko.
- Nie martw się, mogę kopnąć cię choćby zaraz - stwierdziła z rozbawieniem. - Albo stać nad tobą jak będziesz pisała. Nie zapominaj, że ja dzięki tobie też zarabiam. - Podała Annie pałeczki. - Itadakimas, jak mawiają Japończycy.

Re: Anna Bennett

PostNapisane: 12 kwi 2013, o 15:22
przez Akia
Przyjęła pałeczki z uśmiechem.
- Itadaki... Smacznego. Nawet nie wiem, czy tamto słowo to nie zaklęcie przyprawiające o gazy. Albo takowym by się nie stało dzięki mojemu akcentowi. - Zaśmiała się i zabrała za moczenie kawałków sushi w sosie sojowym. Było naprawdę dobre, a Anna nieziemsko głodna. - Znasz japoński, czy to wiedza potoczna?

Re: Anna Bennett

PostNapisane: 12 kwi 2013, o 17:08
przez Kannagi
- Podstawy - odparła Cait spokojnie. - Była nas tylko dwójka nie-Japończyków w restauracji. Siłą rzeczy trochę się nauczyłam. - Skrzywiła się lekko. - Nie mam talentu do języków. W szkole miałam francuski i to była katorga. Moja nauczycielka powiedziała, że takiego bałwana jak ja to jeszcze nie widziała.

Re: Anna Bennett

PostNapisane: 12 kwi 2013, o 17:27
przez Akia
- Mamy szczęście, że nadal żyjemy w świecie postkolonialnym, a władczyni największego imperium mówiła po angielsku. Inaczej byłoby z nami krucho. - Anna ponownie się zaśmiała. Oczywiście znała konsekwencje kolonializmu, na tyle mroczne, że usuwały w cień radość z faktu, że pół świata mówiło po angielsku. Cait pewnie znała je również, ale ton rozmowy powinien pozostać lekkim, mimo płonącego gdzieś w okolicy budynku. Wiedziała, że strach, którego od 2001 roku doświadczało każde większe miasto Zachodu, nade wszystko Nowy Jork, był odległym skutkiem tej wiktoriańskiej dominacji nad światem. Nikt na to nie mógł jednak na to nic poradzić.

Re: Anna Bennett

PostNapisane: 14 kwi 2013, o 22:57
przez Kannagi
Cait uśmiechnęła się lekko.
- Ach, wy, Brytyjczycy - powiedziała z rozbawieniem. - A mawiają, że to Amerykanie są najbardziej dumni ze swojego kraju... Choć szczerze, nie wiem, czy mamy powody. - Wzruszyła lekko ramionami. - A przynajmniej nie aż takie. Masz zamiar zostać tu do końca życia? - Zagaiła. - Nie planujesz wracać?

Re: Anna Bennett

PostNapisane: 14 kwi 2013, o 23:40
przez Akia
- Nie jestem patriotką. Uwielbiam Wielką Brytanię, jej całkiem udane dziedzictwo i to, że jako Brytyjka mogę zadzierać nosa, a każdy położy to na karb mojego pochodzenia a nie podłego charakteru. I pewnie kiedyś wrócę, ale nie dlatego, że to Anglia, tylko dlatego, że aktualnie będę potrzebowała tego klimatu i krajobrazu. - Zamilkła i przez chwilę bawiła się, przesuwając kawałki sushi po talerzu jak małe statki. - Wiesz, że ledwie tydzień temu byłam zdecydowana przenieść się natychmiastowo do Tybetu?! Mam owsiki, nie powiem gdzie. Nowy Jork to przecież też było marzenie, a nie realna potrzeba. Jak zapragnę słońca, to szukaj mnie na Hawajach! Widzisz Cait... Całe życie mam wrażenie, że szukam czegoś i nie mogę tego znaleźć. To frustrujące, ale też ekscytujące. Nie wiem tylko, czy kiedy to odnajdę, będę umiała dostrzec i zakończyć ten bieg. Do tego czasu mogę znów zwiedzić z plecakiem całą Europę, a jak się uda, to i republiki postsowieckie. Albo objadę wszystkie części imperium Wiktorii. Mało to bezpieczne, ale może gdzieś w Sudanie albo Mozambiku... Nie będę już musiała jechać dalej.

Re: Anna Bennett

PostNapisane: 15 kwi 2013, o 21:52
przez Kannagi
- Bo ktoś się okradnie, zgwałci, okaleczy i zabije? - spytała Cait z lekkim rozbawieniem. - To już Tybet brzmi lepiej, choć z tego co kojarzę, nie dzieje się tam teraz zbyt dobrze. Nie wolałabyś jakiegoś spokojniejszego miejsca? - Zamyśliła się. - Nie wiem, RPA, Singapur, Australia... Coś odpowiednio cywilizowanego i bezpiecznego, ale nadal egzotycznego.

Re: Anna Bennett

PostNapisane: 15 kwi 2013, o 22:40
przez Akia
Uśmiechnęła się z rozmarzeniem. Przypomniała sobie wszystkie wyjazdy i uczucia im towarzyszące. One nie poddawały się zwykłej logice. Może tylko ten Tybet ostatnio - wydawał się całkiem bezpiecznym schronieniem przed Samaelem.
- Przy odpowiednich środkach ostrożności w dziczy jest bezpieczniej niż w Nowym Jorku. Nie mówię, żeby jeździć w rejony w stanie wojny, ale ucieczka od Zachodniej cywilizacji na trochę jest odświeżająca. A mieszkańcy to zazwyczaj dobrzy ludzie. Właśnie - podróże przypominają, że ludzie naprawdę są dobrzy. A seryjnych zabójców i gwałcicieli ciągnie raczej do większych miast.

Re: Anna Bennett

PostNapisane: 16 kwi 2013, o 00:06
przez Kannagi
- Mam ci znaleźć gazetę z rankingiem najbardziej niebezpiecznych dla kobiet państw? - Parsknęła Cait, odkładając pałeczki. - Gwarantuję ci, że żadne z nich nie jest częścią zachodniej cywilizacji. A przy odpowiednich środkach ostrożności tu też jest bezpieczniej niż w dziczy. - Odgoniła dłonią rudego dachowca. - Nie chciałabyś tak w ogóle kota?

Re: Anna Bennett

PostNapisane: 4 maja 2013, o 00:55
przez Akia
- Może pozostańmy przy tym, że wszędzie jest niebezpiecznie i trzeba na siebie uważać. Spokojnie. Nigdzie nie wyjeżdżam, przynajmniej na stałe. Obiecuję. - Zapewniła, unosząc dłoń do przysięgi jak skaut. - Ostatnio miałam przejścia z jakimś włóczącym się kotem i na razie nie planowałam adoptować żadnego. A co? Pozbywasz się któregoś?

Re: Anna Bennett

PostNapisane: 9 maja 2013, o 00:40
przez Kannagi
- Włóczący się kot? - Zainteresowała się Cait. - Na Manhattanie? Fascynujące. Jesteś pewna, że to nie był zwierzak któregoś z sąsiadów?
W tym momencie zadzwonił jej telefon. Kobieta podniosła go i odczytała wiadomość.
- Będę musiała lecieć - powiedziała, przeglądając wzrokiem wiadomość. - Chłopak koleżanki chce się wydać i męczy mnie już od dłuższego czasu o spotkanie. - Skrzywiła się lekko. - Z opowieści brzmi jak plagiat Dana Browna.

Re: Anna Bennett

PostNapisane: 9 maja 2013, o 00:43
przez Akia
Anna wstała i zajęła składaniem pudełek po chińszczyźnie. Jeśli Cait chciała wybiec natychmiast, lepiej było nie zostawiać ich na pastwę tych wszystkich kotów.
- Brzmi jak konkurencja. Nie wydawaj go. - Mrugnęła ze śmiechem do kobiety. - Dobrze. Widzimy się wieczorem, czy wolisz zostać w domu?

Re: Anna Bennett

PostNapisane: 10 maja 2013, o 02:02
przez Kannagi
- Widzimy się wieczorem - obiecała Cait. - Tylko dam ci jeszcze znać o której skończę ten interes, dobrze? - Uśmiechnęła się szerzej. - I nie bój się, nie lubię go. Nie planuję pomagać mu w karierze. - Złożyła usta w ciup. - Kawał drania, prawdę mówiąc... Chyba, że wolałabyś to przełożyć na kiedy indziej? - Zainteresowała się nagle. - Wiesz, nie chciałabym przeszkadzać ci w pracy... - dodała znacząco.

Re: Anna Bennett

PostNapisane: 14 maja 2013, o 23:19
przez Akia
Cmoknęła Cait w policzek na pożegnanie.
- Nie będzie mi to przeszkadzało. Wiesz, pod jakimi kosmicznymi mieszankami rodziły się najlepsze dzieła literatury. Alkohol to najmniejsze, czym mogłabym się truć. Więc zostawiam na twojej głowie godzinę spotkania i resztę towarzystwa. Do zobaczenia. - O mały włos machnęłaby Irit, by podążyła za nią. Ostatecznie udało się jej powstrzymać. Musiała teraz jakoś dostać się do domu. To, co się wydarzyło parę przecznic dalej, musiało zakorkować pół miasta. Kusiło ją, żeby zanim oddalać się od zamieszania, wyjść mu na spotkanie. Irit jednak pewnie nie byłaby zachwycona takim rozwiązaniem.

Re: Anna Bennett

PostNapisane: 25 maja 2013, o 01:44
przez Mela
- Odezwę się do ciebie – powiedziała Cait z uśmiechem. – Do zobaczenia!
Kiedy za Anną zamknęły się drzwi, poczuła się jakby znalazła się w innym świecie. Irit trzymała się tuż za nią. Rzeczywiście, zamach postawił wszystko do góry nogami. Samochody stały w niekończących się korkach, co rusz rozlegał się klakson. Przechodnie przemykali skryci za parasolami. Deszcz zacinał tak mocno, że ulice i budynki zlewały się w szarą masę upstrzoną kolorowymi plamkami. Wiatr miotał kroplami deszczu na prawo i lewo, przyprawiając o gęsią skórkę.

Re: Anna Bennett

PostNapisane: 2 cze 2013, o 22:35
przez Akia
"Wygląda na to, że nie wezwiemy taksówki." Odezwała się w myślach do Irit. Pogoda była paskudna i odbierała chęć na jakiekolwiek spacery, ale w końcu działo się coś, co pewnie odbije się na mentalności mieszkańców miasta. Chciała znaleźć się choć na chwilę w tłumie gapiów. Wcisnęła więc dłonie w kieszenie i rozejrzała się za anielicą. "Miałabyś coś przeciwko udaniu się w stronę wybuchu?"

Re: Anna Bennett

PostNapisane: 2 cze 2013, o 22:42
przez Kannagi
"Oczywiście" odparła Irit i nawet nie drgnęła jej przy tym powieka. "Ale i tak wiem, że mnie nie posłuchasz, więc nie mam zamiaru ci zrzędzić. Szczególnie, że nic szczególnego nie powinno ci tam grozić..." Westchnęła. "Przynajmniej nie w tych czasach. Więc którędy idziemy?" Rozejrzała się dookoła i skrzywiła, widząc chaos na ulicach.

Re: Anna Bennett

PostNapisane: 2 cze 2013, o 23:17
przez Akia
Nie do końca wiedziała. Próbowała co prawda przypomnieć sobie mapę miasta i charakterystyczne wieżowce, ale jednak pewniejszym sposobem było zlokalizowanie w prześwitach kolejnych przecznic chmury dymu, zamkniętych ulic, oddalających się od centrum wydarzeń ludzi czy jadących w ich stronę wozów służb miejskich. Dlatego najpierw uważnie rozejrzała się wokół, a potem, wiedziona bardziej intuicją niż wiedzą, wybrała kierunek, by dotrzeć do pierwszej i kolejnych przecznic.
"Co i kiedy mogłoby mi grozić w pobliżu wysadzonego miejsca przerażającego kultu?"

Re: Anna Bennett

PostNapisane: 3 cze 2013, o 02:27
przez Kannagi
Irit parsknęła.
"Czy to nie oczywiste?" spytała i westchnęła w myślach Anny. "Jeśli spotkamy Samaela, albo chociażby jego kota, nie będę mogła ci w żaden sposób pomóc. Z resztą sobie poradzę, ale nie z tą dwójką. Nie wspominając o tym, że po mieście kręci się jeszcze dwór Asmodeusza i kilka innych potężnych demonów... Nawet jeśli nikt nie maczał palców przy tej sekcie, zlecą się jak muchy do miodu. Taka ich natura, radować się waszym nieszczęściem."