Strona 4 z 6
Re: Anna Bennett
Napisane:
15 sty 2013, o 21:41
przez Akia
- Jak by nie było - image księży jest całkiem całkiem. Ja tam lubię skromne koszule w stonowanych odcieniach. Koloratka tego nie zmienia. Pobudzają wyobraźnię, co jest pod nimi. - Mrugnęła do Cait. Irit powinna dawno interweniować za takie świntuszenia. - Nie będę jednak startowała do księży. Wiesz, to nie w porządku... Im i tak jest strasznie ciężko. Pomyśl - postulowana abstynencja na całe życie. Wydaje mi się, że utrudnianie im tego jest podłe. Rozumiem, że pewnie i tak to robią, ale po co ja ich mam kokietować. W dowolnym barze mogę wyrwać jakieś mięsko, które zapamięta naszą noc jako niezłe bzykanie a nie grzech ciężki. Ech... Brakuje mi tego. Co powiesz na drinka wieczorem? Może się nam poszczęści.
Re: Anna Bennett
Napisane:
17 sty 2013, o 17:49
przez Kannagi
- Zawsze możesz zaczaić się na jakiegoś pastora - podpowiedziała Cait. - I pewnie, że piszę się na drinka, ale wezmę jeszcze znajomą, okej? - Złożyła usta w ciup. - Niedoszłą zakonnicę, tak przy temacie. Miała mieć w tym tygodniu śluby te ostateczne i zrejterowała. Fajna dziewczyna... - Parsknęła cicho. - I wydaje mi się, że nieźle zrozumie nasze potrzeby.
Re: Anna Bennett
Napisane:
17 sty 2013, o 20:04
przez Akia
Anna zrobiła wielkie oczy ze zdziwienia.
- Łał! To... świetnie! Chętnie ją poznam. I dowiem się, co ją do tego skłoniło. Orientujesz się może? Wiesz, jak myślę o zakonnicach, to przed oczami pojawia mi się mimo wszystko chór całkiem przekonanych do swojego powołania kobiet, śpiewających pod batutą Whoopie Goldberg "I will follow Him". To... Bardziej niespodziewane niż ucieczka z własnego ślubu!- Sięgnęła po kubek z herbatą i zajęła pozę uważnego słuchacza.
Re: Anna Bennett
Napisane:
17 sty 2013, o 21:52
przez Kannagi
Cait zastukała palcami w blat.
- Byłyśmy razem w liceum - przyznała. - Siedziała za mną w ławce. Zawsze siedziałam bokiem, oparta o ścianę i gadałam jak najęta. Agnes była jedyną osobą, która śmiała się z każdego mojego dowcipu, ale od zawsze mówiła, że idzie do zakonu. Była jedyną katoliczką w klasie, śpiewała we wszystkich możliwych chórach, hodowała szczury i złapała sama nietoperza, który znalazł się w magazynku przy sali gimnastycznej. - Parsknęła cicho. - Nie wiem jeszcze, co się stało, ale wierzę, że nam opowie. Jest bardzo otwarta.
Re: Anna Bennett
Napisane:
30 sty 2013, o 19:57
przez Akia
Musiała wierzyć przyjaciółce na słowo, choć historia wydawała się coraz bardziej nieprawdopodobna. Z drugiej strony...
- Podobno najgrzeczniejsze nastolatki, buntują się zupełnie nieoczekiwanie i dużo gorzej w późniejszym okresie. - Próbowała wyjaśnić to bardziej sobie niż Cait. Wolała nie zakładać, że ją też uwiódł Samael albo stróża zastąpił jakiś demon. - To dokąd pójdziemy? Masz jakieś ulubione miejsce?
Re: Anna Bennett
Napisane:
31 sty 2013, o 22:23
przez Kannagi
Cait zawahała się.
- Jest taki klub... H&H - powiedziała po chwili namysłu. - Mają dość ostrą selekcję, ale już mnie tam znają, więc nie ma problemu. Jest i gdzie się napić i pogadać, i gdzie potańczyć. To Manhattan, więc nie powinnaś narzekać. - Uśmiechnęła się lekko. - Tylko muszę spytać Agnes, czy nie ma nic przeciwko. Te H&H to od Heaven&Hell, ale nie są nachalni z wystrojem i symboliką.
Re: Anna Bennett
Napisane:
3 lut 2013, o 22:15
przez Akia
Uśmiechnęła się pod nosem. Irit może nie być zachwycona, ale w samym klubie mogą się dziać rzeczy dużo bardziej gorszące niż wykorzystanie samej nazwy, a nie mogła unikać dotychczasowego życia, przeciętnego dla większości mieszkańców ziemi.
- Brzmi dobrze. Zjemy i pójdę się ogarnąć w domu, a potem spotkamy się na miejscu. Może o dziewiątej? - Podsumowała swobodnie.
Re: Anna Bennett
Napisane:
5 lut 2013, o 21:08
przez Kannagi
Cait otwierała usta, ale wtedy jednocześnie zadzwonił jej telefon i domofon. Chwyciła komórkę, podbiegła do drzwi i, prowadząc dwie rozmowy na raz, jakimś cudem załatwiła to tak, że gdy otworzyła drzwi, znalazła za nimi i kuriera, i dostawcę sushi.
- Anno, mogłabyś? - poprosiła, podając jej wielkie pudło z jedzeniem. - Dziękuję... Gdzie ja miałam portfel? Ach ta... Lazarus, psik - popchnęła lekko sfinksa nogą. - Dziękuję bardzo... Ile można na pana czekać? Co? Ach, tak, rozumiem... Słucham? O Boże... - Wyjrzała zza rogu. - Mogłabyś włączyć telewizor na CNN? Już do ciebie wracam.
Re: Anna Bennett
Napisane:
6 lut 2013, o 00:51
przez Akia
Przyglądała się przyjaciółce w akcji i była nieodmiennie pod wrażeniem, jak ta mała kobietka załatwiała tyle spraw równocześnie. Najpierw chciała jej pomóc, ale w końcu uznała, że lepiej nie plątać się pod nogami, bo Cait da sobie radę ze wszystkim. Odebrała więc tylko pudło i zaczęła rozpakowywać wiktuały. Skoro jednak usłyszała niepokojące stwierdzenie i życzenie Cait, by włączyła CNN, przeszła szybkim krokiem pomieszczenie i włączyła telewizor.
Re: Anna Bennett
Napisane:
9 lut 2013, o 03:13
przez Kannagi
- ...nie wiadomo jeszcze, co spowodowało wybuch, policja nie dopuszcza prasy, ale na miejscu zdarzenia pojawiły się już służby specjalne. Czekamy na oficjalne oświadczenie władz... Ruch w całym mieście został zablokowany, wszystko wskazuje na atak terrorystyczny...
Za plecami reporterki w eleganckim, zielonym kostiumie widać było płonący wieżowiec.
- To kawałek sąd - wyjaśniła Cait. - Ale dalej Manhattan. Nie wygląda za dobrze...
Re: Anna Bennett
Napisane:
9 lut 2013, o 03:42
przez Akia
Anna wpatrywała się z otwartymi ustami w ekran.
- O mój Boże... - Wyrwało jej się westchnienie. Dłuższą chwilę nie znajdowała innych słów, a jej oczy zaszły łzami. - Rozpoznajesz, co to za miejsce? Biurowiec, apartamentowiec? Boże! Muszę zadzwonić do rodziców. - Natychmiast skoczyła po telefon i wybrała numer do domu. Jeśli o tym usłyszeli, musieli umierać z niepokoju o nią.
Re: Anna Bennett
Napisane:
9 lut 2013, o 03:54
przez Kannagi
Cait położyła jej dłoń na ramieniu.
- Jest po piątej - przypomniała jej. - W Anglii to będzie, bo ja wiem, prawie jedenasta? Jesteś pewna, że nie śpią? - Zerknęła w stronę telewizora. - To biurowiec, ale nie pamiętam, co tam się mieści. W sensie, nic ciekawego... Nie uważasz, że gdyby twoi rodzice już o tym słyszeli, dzwoniliby do ciebie na komórkę?
Re: Anna Bennett
Napisane:
9 lut 2013, o 23:44
przez Akia
Powstrzymała się przed naciśnięciem klawisza połączenia.
- Masz rację... Skoro nie dzwonili, to lepiej jeśli dam im spokojnie przespać noc. Napiszę do nich za kilka godzin. - Opadła na kanapę przed telewizorem. - Mam nadzieję, że choć część ludzi już skończyła tam pracę. Że to nie jedna z tych strasznych firm, gdzie wszyscy siedzą do nocy. Przecież to by było jak 11 września. - Wpatrzyła się w płomienie, czekając, aż dziennikarze podają więcej informacji. Choć chciała tam pobiec, wiedziała, że to beznadziejny pomysł, bo gapie tylko utrudniają akcję ratunkową.
Re: Anna Bennett
Napisane:
10 lut 2013, o 03:23
przez Kannagi
Cait wyłączyła telewizor.
- Lepiej poczekać, jak oni też będą wiedzieli coś więcej - stwierdziła. - Minie chwila, nim sytuacja się wyjaśni, a dziennikarze będą starali się podkręcić atmosferę. Nie masz ochoty na papierosa? - Spojrzała uważnie na Annę. - Mi to zawsze pomaga w takich sytuacjach... - Zerknęła na wyłączony odbiornik. - Nie wierzę, że to muzułmanie... - dodała ponuro.
Re: Anna Bennett
Napisane:
10 lut 2013, o 16:33
przez Akia
- Pal, jeśli chcesz. Mi to nie przeszkadza. Ale sama najchętniej skakałabym po wszystkich kanałach informacyjnych w poszukiwaniu nowych informacji. Wiem, że słuchanie w kółko tego samego bełkotu jest beznadziejne, ale ja tak zabijam stres. I wiesz... Może to dziwne, ale nie traktuję Al-Kaidy jak muzułmanów. To międzynarodowa siatka terrorystyczna o olbrzymich wpływach i możliwościach. Kto inny może za tym stać? IRA? Byli Sowieci? Oburzeni? Cait, to cały budynek! - Nawet nie była pewna, czy ma ochotę zostać w pomieszczeniu, czy uciec poza granice Manhattanu. W tej chwili nie było to najbezpieczniejsze miejsce.
Re: Anna Bennett
Napisane:
10 lut 2013, o 22:02
przez Kannagi
Cait wzruszyła ramionami.
- Póki co, islam specjalizuje się w terroryzmie - stwierdziła. - A ja nie znoszę Arabów... - Skrzywiła się. - Nie za to, że są Arabami. Nie lubię tej kultury. Moja kuzynka wyszła za Syryjczyka. - Usiadła w fotelu, jakby zapominając o papierosie. - A potem... Wiesz, tak jak piszą w tych wszystkich książkach. Było cacy, pojechali do niego, nie wróciła już ani ona, ani dzieci. Teściowa ją biła, kazała zmienić wiarę... Tina się w końcu pochorowała i umarła, a oni nawet nie powiadomili rodziny. - Przeczesała włosy palcami. - Mogłabym tam wymieniać i wymieniać... - Westchnęła. - A Al-Kaida jest islamska. Podaj mi telefon, zadzwonię do znajomego, powinien coś wiedzieć.
Re: Anna Bennett
Napisane:
10 lut 2013, o 23:37
przez Akia
Nie było sensu się kłócić. To były kwestie kulturowe, ale też indywidualne. Tak samo jak w Stanach - niektórzy aprobowali wychowywanie dzieci przez pary homoseksualne, inni widzieli w tym szatana i nawoływali do odrzucenia całego dorobku naukowego z ewolucją i Wielkim Wybuchem łącznie. W islamie można było podzielać poglądy fundamentalistów i rozsądnych liberałów. Rewolucje się o to toczyły, jak pamiętała z jakiś czas temu oglądanego Persepolis.
Rozejrzała się za komórką Cait i zlokalizowawszy ją, przekazała przyjaciółce. Ona znała wszystkich w Nowym Jorku, przekonywała się z każdą minutą Anna. Wzbudzało to autentyczny podziw, ale też zaniepokojenie. W czasie, kiedy agentka zajmowała się telefonem, rozejrzała się za Irit. Dość długo nie rzucała jej się w oczy - to było aż dziwne.
Re: Anna Bennett
Napisane:
11 lut 2013, o 17:31
przez Kannagi
Irit - i prawdopodobnie też ten drugi anioł - dalej nie pokazali się w salonie. Nie było żadnych oznak życia od anielicy. Cait nie zauważyła niepokoju Anny, tylko spokojnie wybrała numer. Dodzwoniła się za drugim razem.
- Sorry, Jimmy - powiedziała z rezygnacją. - Mógłbyś mi powiedzieć, co się dzieje? - Umilkła i wstała. Gestem nakazała Annie, by się poczęstowała, i sama sięgnęła po sushi. Jadły w milczeniu przez kwadrans, aż kobieta w końcu mruknęła. - Dzięki. Zadzwoń, jak będziesz mógł. - Rozłączyła się, odłożyła telefon i westchnęła. - Brzmi jak sekta. - Przyznała niechętnie.
Re: Anna Bennett
Napisane:
12 lut 2013, o 23:06
przez Akia
- Sekta? - Zapytała z jawnym niedowierzaniem. Słyszała o zbiorowych samobójstwach i dążeniu do zniszczenia jakiś instytucji, które dane zgromadzenie uznawało za zagrożenie dla ludzkości. Jednak Anna, podobnie chyba jak Cait, nie wierzyła w działania na taką skalę i to w sercu Manhattanu. - Co dokładnie powiedział Jimmy? - Wszystko do siebie nie pasowało. Na dodatek zaczynała ją dręczyć nieobecność Irit. Czyżby złamała swój kodeks i opuściła ją, by polecieć na miejsce tragedii? "Irit, gdzie jesteś?" Spróbowała połączyć się z anielicą tą dziwną telepatią.
Re: Anna Bennett
Napisane:
13 lut 2013, o 00:34
przez Kannagi
"Obok" usłyszała odpowiedź. "Mamy wrócić?" Chwila ciszy. "Powinniśmy wrócić, poczujecie się z nami lepiej. Ale jeśli nie chcesz, poczekamy jeszcze."
- Krzyże - odpowiedziała Cait lekko drżącym głosem. - Powiedział, że na gruzach znaleziono setki namalowanych krwią krzyży... - Odchrząknęła. - Ale nie było go jeszcze na miejscu, więc nie widział tego na własne oczy. Chociaż nie widzę tu zbyt wielu możliwości na plotkę... Nie w jego pracy.
Re: Anna Bennett
Napisane:
22 lut 2013, o 20:31
przez Akia
Pokręciła z niedowierzaniem głową, jednocześnie w myślach odrzucając propozycję Irit. "W porządku. Myślałam, że coś się stało i dlatego was nie ma."
- Sekta w centrum Manhattanu... W głowie się nie mieści. - Zwróciła się w końcu do Cait. - Ciekawe, co chcieli uzyskać tym pożarem. Zbiorowe samobójstwo czy coś innego.
Re: Anna Bennett
Napisane:
23 lut 2013, o 17:43
przez Kannagi
"Jesteś pewna?" spytała jeszcze raz Irit. "Nie będziemy się odzywać, ale nasza obecność powinna sprawić, że poczujecie się lepiej. Bezpieczniej. Tak to działa."
- Nic jeszcze nie wiedzą - powiedziała Cait nieco nerwowo. Zaczęła bawić się wisiorkiem. Jeden z kotów wskoczył na szafkę z telewizorem, zasłaniając ekran. - Jest mi niedobrze.
Re: Anna Bennett
Napisane:
4 mar 2013, o 13:15
przez Akia
Reakcja Cait była nietypowa. Musiała mieć jakąś traumę albo być wrażliwsza, niż mogłoby się komukolwiek zdawać.
- Połóż się tu, tylko na boku i oddychaj głęboko. Przyniosę jakąś miskę na wszelki wypadek. - Pomogła przyjaciółce położyć się na kanapie i podłożyła jej poduszkę pod głowę.
"Chodźcie. Cait źle się czuje. Może się jej poprawi, kiedy wrócicie." Zwróciła się do Irit. Sama nie odczuwała jakiś dolegliwości, może dlatego, że mogła w każdej chwili usłyszeć głos anielicy, a przez ostatnie dni doświadczała raczej nadmiaru niż niedostatku obecności stróży.
Re: Anna Bennett
Napisane:
6 mar 2013, o 04:21
przez Kannagi
Cait uśmiechnęła się do niej słabo, ale położyła się i z wdzięcznością przyjęła przyniesioną z łazienki miskę.
- Dziękuję - powiedziała, patrząc na Annę przepraszająco. - Zaraz mi przejdzie...
Irit, która wróciła do pomieszczenia, gdy jej podopieczna szukała miski, poruszyła niespokojnie skrzydłami.
- Mój przyrodni brat był w sekcie - mruknęła agentka. - Ledwo kilkuosobowej, ale... Popełnili zbiorowe samobójstwo. Byłam smarkata, a on był sporo starszy, ale to było beznadziejne.
Re: Anna Bennett
Napisane:
6 mar 2013, o 11:28
przez Akia
Kucnęła obok przyjaciółki i pogładziła ją po ramieniu.
- Bardzo współczuję. Skoro to nadal boli, to może dla własnego spokoju nie czytaj gazet i nie oglądaj telewizji przez jakiś czas. Nie ma sensu, żebyś się tym katowała. - Mogła sobie tylko wyobrażać, przez co przechodzi Cait.
Re: Anna Bennett
Napisane:
7 mar 2013, o 00:28
przez Kannagi
Uśmiechnęła się lekko. Wyglądała na nieco spokojniejszą.
- Zaraz mi przejdzie, dziękuję - powtórzyła i ścisnęła dłoń Anny. - W sumie prawie go nie znałam. Moja matka dalej się po tym nie wyleczyła. - Odgarnęła włosy z twarzy. - Możesz uchylić okno? Jest tu nieco duszno... I pogoń kota, bo zaraz wsadzi nam nos do jedzenia.
Na stole siedział syjam w towarzystwie rudego dachowca. Oba zdawały się być zafascynowane jedzeniem na wynos.
Re: Anna Bennett
Napisane:
15 mar 2013, o 18:36
przez Akia
Anna poniekąd rozumiała koty, choć raczej nie sądziła, by szybko miały ochotę z Cait wrócić do posiłku. Po drodze do okna chwyciła oba pod przednie łapy i pomogła zsunąć się ze stołu. Mogła założyć się o dowolną sumę, że i tak zaraz tam wrócą.
- Może zrobić Ci jeszcze gorącej herbaty? Albo setkę wódki, o ile masz zapas. - Zapytała, próbując uporać się z oknem. Przy okazji wyjrzała, szukając w okolicy znaków, że w mieście wydarzyła się tragedia.
Re: Anna Bennett
Napisane:
17 mar 2013, o 00:11
przez Kannagi
- Jest whiskey, rum, gin i jakieś wino - mruknęła Cait, siadając. - W sumie najlepsze będzie whiskey. Polej nam obu... Skoczę do łazienki i możemy brać się za jedzenie. - Uśmiechnęła się i wstała. - Wiesz, gdzie jest barek, prawda? - Upewniła się i zniknęła za drzwiami.
"Herbata byłaby lepszym pomysłem" powiedziała Irit z rezygnacją.
Anna dostrzegła zakorkowaną ulicę i kilka jadących na sygnale radiowozów i dwie karetki, ale nic ponadto. Nie było to też nic co wyróżniałoby się jakoś szczególnie w krajobrazie miasta. Może mniej było pieszych, ale nie mogła być tego pewna.
Re: Anna Bennett
Napisane:
17 mar 2013, o 12:29
przez Akia
Odwróciła się do anielicy.
"Nie przesadzaj. Nie będziemy się przecież upijać. Chodzi o lekkie ukojenie nerwów i rozluźnienie. Poza tym to robi dobrze na trawienie."
Ciekawe, że Irit nie oponowała, kiedy Anna umawiała się z Cait na wyjście do klubu. Rozmyślanie na tym nie miało jednak sensu. Rozejrzała się za barkiem i zajęła napełnianiem szklaneczek.
"Wiesz, co się wydarzyło w tym budynku? To sekta czy Samael organizuje sobie miejsce na ten jego bal?"
Re: Anna Bennett
Napisane:
17 mar 2013, o 18:08
przez Kannagi
Irit przez chwilę nie odpowiadała, ale ciężko było wyczytać cokolwiek z jej twarzy.
"Nie powinnyście się obawiać" odparła w końcu. "Nie do końca zrozumiałam... Ale Królestwo wie i chyba nie potępia." Zmarszczyła lekko brwi. "W tym budynku działy się złe rzeczy. Bardzo złe rzeczy." Westchnęła. "Ale moralność szeolicka nie nadaje się do takich spraw. Regenci będą wściekli."