Muzyka trwała i trwała, a Aika czuła, że może tak siedzieć i słuchać jej do końca świata. Jeden utwór przeszedł w drugi, równie przejmujący i piękny, a następnie trzeci, jeszcze wspanialszy niż poprzednie. Wtedy jednak usłyszała głosy.
W ich stronę - chociaż bardziej w jego, niż jej - zbliżało się trzech mężczyzn. Dwóch z nich nie znała, ale lidera - idącego po środku pewnym krokiem - rozpoznała z daleka. W końcu ona i Shinji Nakamura mieli długą i barwą historię.
Shinji pojawił się w jej życiu we wczesnym dzieciństwie. Choć babka pilnowała, żeby Aika miała zawsze odpowiednie towarzystwo, to bandę "tych okropnych chłopaków" zawsze było słychać z daleka. Tu wybili komuś okno grając w piłkę, tu nastraszyli jakieś młodsze dziecko, tam pobili się z inną grupą... Nie musiała się z nimi zadawać, żeby ich znać, a najłatwiej było zapamiętać lidera wszystkich psot, zawsze wyrośniętego ponad miarę Nakamurę. Gdy pierwszego dnia szkoły odkryła, że trafiła do tej samej klasy co on - struchlała. Po części słusznie, bo chłopak pozostał największym łobuzem jakiego znała. Ignorował dyżury, wagarował, palił papierosy za salą gimnastyczną i tłukł na kwaśne jabłko każdego, kto krzywo na niego spojrzał. Chociaż byli razem w klasie tylko przez pierwsze trzy lata, jego sława docierała do jej uszu częściej niżby tego chciała - i sytuacja nie zmieniła się ani w gimnazjum, do którego także uczęszczali razem, ani w szkole średniej, choć Nakamura poszedł do pobliskiego technikum. Jego legenda wandala i członka motocyklowego gangu przenoszona była pocztą pantoflową we wszystkich najbliższych placówkach edukacyjnych i powszechnie uważano, że Shinjiego po szkole czeka los yakuzy.
Aika nie wiedziała, co teraz porabia Nakamura. Pamiętała jednak, jak we wczesnej podstawówce wytłukł chłopaków z sąsiedniej klasy, którzy nabijali się z jej mieszanego pochodzenia. Pamiętała też, że gdy Yuki Mori, jej przyjaciółka z czasów gimnazjum (obecnie mieszkająca w Kioto szczęśliwa mężatka i matka dwójki maluchów), wyznała mu miłość za wspomnianą salą gimnastyczną, bardzo uprzejmie i łagodnie odmówił jej, tłumacząc, że tak porządna dziewczyna powinna celować jednak w równie porządnych mężczyzn (rodzice Yuki odetchnęli z ulgą, gdy wreszcie przestała oglądać się za łobuzami i zaraz po liceum zaszła w ciążę z byłym przewodniczącym samorządu, a ówczesnym studentem medycyny). No i nigdy, ale to przenigdy nie był dla niej niemiły czy wredny, nie podniósł też ręki na dziewczynę (choć zdarzyło mu się kilka awantur z bardziej pyskatymi koleżankami). Inaczej jednak miała się sprawa z mężczyznami... A Nakamura, którego znała te trzy lata temu, rano zawsze był najbardziej skory do bitki.