przez Tonyhaylichohay » 22 maja 2019, o 17:15
Ruszyła za nimi, oglądając się na wszystkie strony. Świat tak bardzo zmienił się w przeciągu kilku miesięcy, w zasadzie wystarczyła chwila żeby zniknęły z niego widoczne oznaki jakiegokolwiek życia. Większość ludzi, która jeszcze żyła raczej trzymała się gdzieś na uboczach i ciężko było napotkać kogoś na drodze. Jak się to zdarzało często były to osoby negatywnie nastawione do innych, gotowe zabić bez wahania. Czy jeszcze kiedyś będzie normalnie?
Hadley bardzo chciała w to wierzyć, choć wszystkie znaki na ziemi mówiły zupełnie co innego.
- Jak na razie czysto, nie słychać żadnych głosów przeciwnika - odezwała się kiedy udało im się przekraść na drugą stronę ulicy w stronę posterunku.
- Czy to znaczy, że możemy się ich spodziewać wewnątrz budynku?
Zadała to pytanie nawet bardziej sobie niż braciom.