przez Kannagi » 27 paź 2012, o 22:24
O bankach i oszczędnościach słów kilka
Słowem wstępu
Jak wiadomo, w świecie czarodziejskim istnieje potężny bank Gringotta, kierowany przez gobliny. Nie jest to rzecz jasna jedyny z czarodziejskich banków, ale śmiało można powiedzieć, że ma monopol na Wyspach Brytyjskich.
Gringott nie działa tak jak współczesne banki; jest to miks zachodnich banków uniwersalnych, bankowości średniowiecznej czy islamskiej. Brzmi zbyt mądrze? Już tłumaczę.
Zarys historyczny jest krótki: Gringott był z początku bankiem typowo średniowiecznym. Gobliny jednak równie mocno jak do tradycji, przywiązane są do pieniądza, dlatego powstały twór – bankowość goblińska – jest pozornie dość szalonym połączeniem rozwiązań średniowiecznych ze współczesnymi.
Jak założyć skrytkę
Każdy czarodziej może założyć sobie w banku Gringotta skrytkę: w zależności od ilości nałożonych na nią zabezpieczeń, cena za jej użytkowanie bywa różna. Opłacać należy ją rocznie, ale w razie powstania długu dostęp do skrytki jest niemożliwy, póki dług z odsetkami nie zostanie spłacony. Możliwe jest także upoważnienie goblinów do samodzielnego pobierania opłat.
Skrytki mogą być dziedziczne; ponadto przy spisywaniu umowy wymagana jest obecność świadka, do którego bank zgłasza się w razie problemów czy braku możliwości skontaktowania się z właścicielem skrytki. Ta funkcja także może być dziedziczna i często dwie rodziny są wzajemnie swoimi poręczycielami. Ten zwyczaj jest pozostałością po czasach, gdy w wyniku różnych waśni całe rody znikały z powierzchni ziemi w ciągu kilku godzin.
No dobra, dobra – ale jak to wygląda w praktyce?
W praktyce niewielu czarodziejów trzyma cały swój majątek w skrytce – gobliny niechętnym okiem patrzą na wszelakie zamówienia korespondencyjne i pobierają wysokie opłaty za to, że muszą płacić cudze rachunki (choć robią to z jego własnego konta). Czarodzieje dostają wypłatę do ręki. Pomyślcie – kto rozsądny będzie biegł z workiem pieniędzy do banku, zostawiał tam całą sumę, a potem codziennie biegł wypłacać drobne? No właśnie. Dlatego zwykło się pewne sumy, zwykle stanowiące sporą część dochodu, zostawiać w domu, tylko część przeznaczoną na oszczędności zostawiając w banku. Pieniądze wypłaca się gdy się skończą lub w razie planowanych większych wydatków. Niewielki majątek u Gringotta częściej bywa oznaką rozrzutności niż biedy.
A co mają z tego te przeklęte gobliny?
W banku Gringotta nie naliczane są odsetki; opłaty też mogą być całkiem nieduże. Bank czerpie zyski z innych źródeł: inwestycji własnych oraz innych rodzajów działalności finansowej. Prowadzi swoistą giełdę papierów wartościowych; każdy czarodziej z własną skrytką może także przekazywać goblinom określoną sumę na określony (dość niski) procent, którą one zainwenstują, ale w razie porażki zwracają wpłaconą sumę minus opłaty. Można też ryzykować bardziej i inwestować na procent wyższy, ale to już przypomina hazard – da się stracić wszystko.
Gringott posiada też mennicę, ta jednak pozostaje pod kontrolą Ministerstwa – nowe monety bite są tylko po uchwaleniu odpowiedniej ustawy i to w ściśle określonych ilościach.